Czuła, że zamarza. Może dlatego wiosna nie przychodziła, bo ludzie byli ponurzy? A tymczasem chwilowa odwilż wprowadziła zmiany, które utknęły w połowie podczas kolejnego mrozu. Tym razem trzymającego uparcie, wywołującego niechęć, pustkę i nieporozumienia.
Co się właściwie stało? Ano, gwiazda spadła z nieba. Po prostu, zupełnie bez zapowiedzi spadła, i walnęła ją z całej siły w głowę, krzycząc: obudź się, uśmiechnij się, świat jest piękny!
"Przecież wiem" pomyślała. Uważała się do tej pory za osobę szczęśliwą, więc przypominanie rzeczy oczywistych wydało jej się dziwne. Potem jednak rozejrzała się dookoła i zdała sobie sprawę, że wcale tak nie było. Otaczali ją ponurzy, w większości niemili i oszukujący się nawzajem ludzie. Nawet, gdy twierdzili, że są przyjaciółmi, ukrywali przed sobą wiele rzeczy. Gadali o bzdurach, o totalnych pierdołach, ale gdy przychodziło do spojrzenia prawdzie w oczy, spuszczali wzrok. I uciekali.
"Chciałabym żyć w innym świecie, ten świat nie jest piękny"
"Jest. Musisz tylko sprawić, by taki się stał"
"Jak mam to zrobić?"
"Uśmiechnij się..."